Wracam do blogowania po dosyć długiej-tygodniowej przerwie. Postaram się
jakoś wynagrodzić moją nieobecność. :)
Teraz, gdy mamy długi majowy weekend mam trochę więcej czasu dla Was. Pogoda idealna, dwadzieścia stopni na plusie. Żyć nie umierać. <3 U mnie w szkole jak najbardziej na plus, jest świetnie. Szykuje się wycieczka. *.*
Przejdę do tematu dzisiejszego posta.
My inspiration, authority...
Pewnie zastanawiacie się teraz, o co lub o kogo mi chodzi.
O mojego największego idola... i już pewnie wszyscy wiedzą o kogo mi chodzi. :D
O Roberta Lewandowskiego.
Ktoś, kto mnie nie zna, nie rozmawia ze mną, nie może zrozumieć, jak On jest dla mnie ważny.
Tak, wiem, to dosyć dziwne, żeby tak uwielbiać osobę, której prawdopodobnie nigdy się nie pozna, nie spotka, nigdy się z nią nie porozmawia...
Wiem, wiem o tym.
Ktoś kiedyś spytał mnie, za co ja go tak uwielbiam.
Robert jest moim ulubionym piłkarzem, ponieważ od samego początku zaimponował mi swoją wolą walki, wytrwałością, i swoimi ambitnymi celami. W książce "Robert Lewandowski-pogromca Realu" wspomniał o tym, że to nie miejsce i czas, aby stać w miejscu, on chce coraz to bardziej się rozwijać. Wybiera coraz to "lepsze" dla niego kluby. Zapewnie wiecie, skąd u niego wzięło się zamiłowanie do piłki nożnej. W cały jej świat wprowadził go jego ojciec, który zmarł, gdy Robert miał 16 lat. Każdy może sobie wyobrazić, co wtedy przeżywał. Nie poddał się. Walczył dalej. Cały czas imponuje mi jego zachowanie zaraz po strzeleniu bramki. Nie wywyższa się z tym, jest spokojny, skupia się na dalszej grze. Najlepsze u niego jest to, że zawsze znajduje czas na podpisanie autografów fanom, bierze udział z Anią w różnorodnych akcjach charytatywnych. Świadczy to o tym, że nadal jest takim samym, sympatycznym[tak przynajmniej sądzę] i dobrodusznym człowiekiem. Mimo, że tak bardzo wiele w życiu osiągnął, jest jednym z najlepszych piłkarzy świata, nie zmienił się. Nie wywyższa się. Nie "chwali" się. Nie jest "samolubem". I WŁAŚNIE ZA TO GO PODZIWIAM I CENIĘ.
Wczoraj usłyszałam od kolegi bardzo miłe dla mnie słowa. ;)U mnie w szkole prawie każdy chłopak ma koszulkę z nazwiskiem piłkarza. Tak się składa, że koszulkę z 9 posiada 2 chłopców. ;)
-Wiesz co Alicja, Lewandowskich jest dwóch, ale Lewandowska jest tylko jedna. <3
Na pewno chcecie się dowiedzieć, od czego to wszystko się zaczęło, skąd moje zainteresowanie akurat tym piłkarzem. Zaczęło się od jednej, jedynej, takiej niepowtarzalnej sytuacji na Wychowaniu Fizycznym w szkole.
Pod koniec lekcji każdy po kolei strzelał "karne" na boisku do piłki nożnej. I dziewczyny też. :D
Wreszcie przyszła kolej na mnie. Kiedy podbiegałam do piłki, ktoś zawołał- "Dawaj, Lewandowska!". Po chwili wszyscy przyjęli to, co powiedział "ten ktoś" i zaczęli coraz głośniej skandować. Piłka bez problemu trafiła do siatki... :)
No i stąd to wszystko... Niby taka zwyczajna sytuacja, a jednak niezwykła. <3
Od tego dnia koledzy i koleżanki często nazywają mnie "Lewandowska". Za każdym razem sprawia mi to meega ogromną przyjemność.
Mam już nawet koszulkę Roberta. ;)
Dziękuję, jeśli to przeczytaliście.
Każdy miły komentarz sprawia mi ogromną przyjemność. <3

Nigdy nie oglądałam meczy, i nie znam się na piłce, szczerze mówiąc ;D
OdpowiedzUsuńAle jest mega przystojny! :D
fajnie jest mieć takiego swojego idola :)
On jest meega przystojny! *.*
UsuńNo rzeczywiście, fajnie. :*